|
Modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące
http://www.youtube.com/watch?v=c2QjQocjGLQ
Katechizm Kościoła Katolickiego uczy: „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba” (1030). Wśród świętych byli tacy, którzy mieli łaskę szczególnego kontaktu z duszami oczyszczającymi się w czyśćcu.
Święta Brygida Szwedzka podczas jednego z takich objawień usłyszała od anioła: „Błogosławiony, który pomaga na ziemi duszom czyśćcowym swoimi modlitwami i pobożnymi uczynkami, gdyż sprawiedliwość Boża wymaga, aby dusze zostały oczyszczone przez cierpienia czyśćcowe lub wybawione przez dobre uczynki swoich przyjaciół”. Co za piękne przesłanie. Po sprawiedliwości Bożej każdy potrzebuje oczyszczenia, które może się dokonywać w bolesny sposób, nie wiemy, jak długo, a może być ono skrócone przez dobre uczynki przyjaciół. Kiedy myślimy o naszych zmarłych, to trzeba, abyśmy patrzyli w tej perspektywie. Oni liczą na nas jako na przyjaciół, którzy przez modlitwę i ofiarę w ich intencji będą przybliżali dzień ich zjednoczenia się z Chrystusem w niebie.
Święta Maria Magdalena de Pazzi przekazuje nam refleksję na temat spotkania ze swoim bratem, którego ujrzała w płomieniach czyśćcowych: „O, duszo cierpiąca, jak straszny jest twój ból! Czemuż nie rozumieją tego ci, którym braknie odwagi, by tu na ziemi dźwigać swój krzyż? Kiedy przebywałeś jeszcze na świecie, mój bracie, nie chciałeś mnie słuchać, a teraz tak żarliwie pragniesz, bym cię wysłuchała”. To kolejna niezwykle ważna perspektywa. Żeby pomóc tym, którzy oczyszczają się w czyśćcu, musimy starać się tak żyć, abyśmy sami również nie potrzebowali tego oczyszczenia. Co zatem jest nam potrzebne? – Dźwiganie tu na ziemi swojego krzyża: tego zwykłego, związanego z codziennym trudem, krzyża utrapienia, jak i znosząc samego siebie, swoje słabości, grzechy i upadki, a także krzyża relacji z innymi. Obyśmy potrafili ten krzyż, jaki nam Pan Bóg wyznaczył, dźwigać bez narzekań i szemrań.
Święta Maria Małgorzata Alacoque podczas jednej z wizji ujrzała cierpienie czyśćcowe pewnej siostry zakonnej, która wyznała, że cierpi z powodu swego lenistwa i niewierności względem Boga. Prosiła św. Małgorzatę: „Proś Boga za mną, ofiaruj Mu swoje cierpienia w łączności z cierpieniami Jezusa Chrystusa, by ulżyć moim”. I Maria Małgorzata Alacoque mówi: „Gdy przyjęłam Komunię św., o którą mnie prosiła, powiedziała mi, że jej straszliwe męczarnie znacznie się zmniejszyły, gdyż w jej intencji odprawiono Mszę św., ku czci Męki Pańskiej; jednak została jeszcze długo w czyśćcu, w którym cierpiała męki należne duszom, które były oziębłe w służbie Bożej.” Jakie to bezcenne przypomnienie szczególnie dla kapłanów, osób konsekrowanych, które oddają się w sposób szczególny Bogu, ale także dla wszystkich chrześcijan. Jakiż straszny jest grzech oziębłości w służbie Bożej! Niby nie grzeszymy, niby nie popełniamy jakiś strasznych przestępstw, ale oziębłość dla Boga jest obrzydła! Tak jak mamy napisane w Apokalipsie: Bądź zimny albo gorący, inaczej wypluję cię z moich ust (por. Ap 3, 16). Uświadamiamy to sobie, by pomóc naszym bliźnim oczyszczającym się w czyśćcu, ale i samym sobie, byśmy nie musieli przyjść na to miejsce męki przez naszą oziębłość.
Święta Gertruda z Turyngii złożyła heroiczny akt miłości za dusze czyśćcowe. Ofiarowywała zmarłym cierpiącym w czyśćcu wszelkie swoje czyny i akty pokuty, nie zostawiając sobie nic, czym mogłaby zadośćuczynić za swoje grzechy. Jezus przyjmując jej ofiarę, zapewnił ją jeszcze za życia: „Wiedz, że ten heroiczny dar, jaki złożyłaś ze wszystkich swoich uczynków duszom czyśćcowym, szczególnie mi się spodobał, a na dowód tego oświadczam, iż wszystkie kary, jakie musiałabyś znosić w życiu przyszłym, zostały ci odpuszczone, co więcej, w nagrodę za twą szczodrość tak pomnażam wagę twoich zasług, że będziesz się w niebie cieszyć wieczną chwałą”.
I wreszcie nasza siostra Faustyna mówi: „Ujrzałam Anioła Stróża, który kazał mi pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały mnie. (...) Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona przynosi im ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. Usłyszałam głos wewnętrzny, który powiedział: Miłosierdzie moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe”.
Jakie niezwykle ważne pouczenie. Każdy grzech, każdy zły uczynek, każda oziębłość, każde pójście nie za wolą Bożą, ale swoją, domaga się sprawiedliwego ukarania. Bóg w swoim miłosierdziu nie zamyka nam drogi do nieba, ale każdy z tych czynów domaga się sprawiedliwości, dlatego że musimy się oczyścić ze wszystkiego: z egoizmu, zła, zazdrości, niewdzięczności, z zaniedbania dobra, z błędów złego wyobrażenia o Bogu i o sobie.
Módlmy się przeto bardzo za wszystkich cierpiących w czyśćcu, a sobą właściwie kierujmy, abyśmy nieustannie wzrastali w miłości Bożej i już tu na ziemi mogli się oczyścić.
|
|