|
Budowa plebanii i nowego kościoła
Kolejnym etapem z życia nowo powstałej parafii była budowa plebanii, a następnie nowego kościoła parafialnego. Od 1958 r. ksiądz proboszcz mieszkał bowiem i stołował się w pokoju u Jana Pietraszka s. Jakuba, a od 15 października 1962 r. u Piotra Pietraszka.
Zarówno budowa plebanii jak i kościoła nie wolna była od kłopotów i komplikacji. Pierwsze prace przy powstaniu nowego domu księdza proboszcza rozpoczęły się w 1961 r. Dzięki zaangażowaniu niektórych parafian i przy bardzo dużym wsparciu materialnym kolegów ks. Głąba – księży ze Śląska[1] została zbudowana plebania. Ksiądz proboszcz zamieszkał w niej od 1 grudnia 1963 r. chociaż prace wykończeniowe trwały jeszcze długo.
Na plebanii urządzono salkę katechetyczną, gdzie dzieci i młodzież przychodziły na katechizację.
Kolejnym zadaniem, które należało wykonać było ogrodzenie kościoła. Do tej pory stał stary, zniszczony płot drewniany, który rozwalał się przy większych wiatrach. W 1964 roku ks. Głąb dostał nakaz ogrodzenia kościoła na nowo. Prace trwały 2 lata, a ich rezultat możemy oglądać do dzisiaj.
Kiedy w 1956 roku parafianie zakupili kaplicę z Kotunia wiedzieli, że jest to tylko tymczasowy kościół wymagający ciągłych napraw. Przez 5 lat ks. Głąb starał się o budowę nowego kościoła parafialnego. Słał pisma do kurii, przez kurię do władz w Warszawie, wszędzie zwracając uwagę, że istniejący kościółek jest stary, drzewo spróchniałe, grozi zawaleniem, niewiele lat przetrwa. Odpowiedź na pismo z listopada 1969 roku przyniosło oczekiwany efekt. W 1970 roku Ks. Bp. Ordynariusz Jan Mazur powiadomił księdza proboszcza o uzyskaniu pozwolenia na budowę kościoła. Radość była ogromna, zmartwienie jeszcze większe, bo czasy były trudne, inwestycja bardzo kosztowna. Z pomocą materialną przyszli kapłani m.in. ks. Bronisław Turski z parafii Wisznice, ks. Eugeniusz Ciszewski i cała diecezja. Na dzień 5 grudnia 1970 r. ogłoszona była przez Ks. Bp. Jana Mazura taca na ten cel. Sam ks. Proboszcz mobilizował siły moralne i materialne, by wystawić nowy kościół. Często wyjeżdżał do przyjaciela – księdza w Chorzowie, by tam pracować zapewniając sobie znaczne sumy na budowę zaprojektowanej świątyni. Ofiary składali też chętnie parafianie.
Wielkie wsparcie okazali Marianie oraz Polonia amerykańska, o czym świadczą listy do ks. Głąba. Pamiętny był rok 1972. Zimą i wiosną parafianie zwieźli żwir i kamienie. Rozpoczęło się kopanie fundamentów pod kontrolą majstra z Siedlec – p. Piekarta.
W między czasie rozebrano stary kościół. Przy budowie kościoła pracowało od świtu do zmroku 10 murarzy – górali z powiatu Nowy Targ. Prace postępowały bardzo szybko. W 3 tygodnie robocze stały ściany kościoła w surowym stanie.
Przy powstawaniu kościoła pomagali parafianie m.in. wspominany w kronice Wacław Żbik z Młynek, który sam zorientował się gdzie produkowana jest najlepsza cegła, a następnie zwiózł ją z znajdującej się koło Warszawy cegielni p. Rutkowskiego Pustelinik II . Przywóz tej cegły finansowały poszczególne wsie parafii. Rąk do pracy nie oszczędzał sam ks. proboszcz i inni kapłani. W prace przy zalewaniu żelbetonowego wieńca na fundamencie zaangażowane były nawet dzieci z klas III i IV. W formie zabawy dowoziły cement.
[1]
Dobrodziejem parafii był m. in. ks. Jan Niła z parafii św. Józefa w Chorzowie, który na budowę plebanii pożyczył 74 000 zł oraz ofiarował wiele niezbędnych rzeczy na wyposażenie kościoła.
|
|